wtorek, 21 stycznia 2014

Coming back!

Tak, moje drogie, jestem z powrotem!

Sporo się pozmieniało, przede wszystkim - ja.
Ustawiłam swoje priorytety, uporządkowałam sprawy, jestem pewna moich decyzji. I co by się nie działo, nie mogę nigdy, przenigdy niczego żałować! I nie będę.
Szczerze przyznam, że mi Was brakowało. Już od jakiegoś czasu zaczęłam przeglądać blogi, czytać o postępach, wzlotach i upadkach. Ale sama nie mogłam znaleźć chwili, żeby zebrać swoje myśli i powrócić do pisania. Aż w końcu dzisiaj - kiedy mam milion sprawdzianów, 2 nietknięte wypracowania na wczoraj i jeszcze trzeba kiedyś poćwiczyć - zaczynam od nowa.

Ostatnich... prawie 2 lat z historii nie usunę, ale nie chcę. Nie zapomnę. Będę pamiętać, jak na początku, pełna chęci i zapału, z otwartym umysłem i uśmiechem ćwiczyłam każdego wieczora. W 3-4 miesiące zmieniłam się nie do poznania. -8kg (przy moich 168 było widać). Niestety potem błędy, problemy, nerwy i porażka. Waga wirowała w górę i w dół. Powróciły dawne kilogramy, nawet +3. Ale kiedy to się już skończyło, musiałam się ogarnąć. Bolało, bardzo. Utrata bliskiej osoby, zmiana szkoły, miasta. Mocno na mnie wpłynęło. Ale teraz jestem pewna wyborów. Nie zmieniłabym żadnej z moich decyzji. Więc jestem, z zupełnie innym nastawieniem. No to konkrety:

Najwyższa waga: 64kg
Najniższa waga: 53kg
Obecna waga: 59,1 kg
Wzrost: 168

Dieta:
Wegetarianka, a właściwie weganka, tylko czasem wyjątek na rybę.

Ponadto dzisiaj 2. dzień SGD
20.01.2014
(tak mniej więcej, co było - nie zapisuję sobie co, ale liczę kcal)
Marchewka, sałata, pomidorki koktajlowe
2 jabłka, warzywa, trochę suszonych owoców
B: 350/400

21.01.2014
Płatki owsiane na wodzie
3 jabłka
B: 300/300

Dziękuję Wam, że się nie poddałyście, że dalej walczycie! Trzymajcie się chudo :*

11 komentarzy:

  1. czasem trzeba oderwać się od rzeczywistości i pobyć z samym sobą ;)
    będę zaglądać i trzymam mocno kciuki za dalsze postępy !!! <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo SGD. Moje po paru dniach zakończyło się załamaniem nerwowym. ;P Ale czasem u mnie niestabilność emocjonalna jest na porządku dziennym. Teraz jestem na zdrowszej i na razie chudnę. Zobaczę do kiedy. Cieszę się, że jesteś i że wróciłaś. Chociaż wcześniej nie miałyśmy przyjemności się poznać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słucham? Weganka z wyjątkiem na rybę? Już na diecie wegetariańskiej nie je się ryb, a co dopiero na wegańskiej. Może sprawdź najpierw, co oznaczają te terminy, a dopiero później ich używaj, bo tacy ludzie tylko niszczą opinię prawdziwym weganom i wegetarianom. Nie ma czegoś takiego jak prawie wegetarianka czy prawie weganka. Albo się jest, albo się nie jest.
    Z pozdrowieniami od osoby na diecie wegańskiej. : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A o semiwegetarianizmie to nie słyszeliśmy? Wszystko ma swoją wersję pośrednią.

      Usuń
    2. Mam taki, a nie inny sposób żywienia nie ze względów poglądów, niechęci do jedzenia zwierząt, tylko z kwestii zdrowotnych. Mój organizm źle toleruje białko - nie mogę jeść żadnego mięsa, nabiału, serów, wielu ryb także. Jest tylko kilka gatunków, które jeszcze są w miarę tolerowane, dlatego mama bardzo mnie prosi żebym je jadła - bądź co bądź mam niecałe 17 lat, więc jeszcze mój organizm się rozwija. Ale oprócz tego na co dzień jem tylko zboża, warzywa i owoce.
      Starałam się tylko krótko, a treściwie powiedzieć, co jem na co dzień :)

      Usuń
    3. Meredith - jest napisane wyraźnie 'wegetarianka' i 'weganka'. Gdyby było 'semiwegetarianka' - ok, nie przyczepiłabym się, ale jak już powiedziałam - albo się jest wegetarianem, albo nie. Semiwegetarianizm to już inna bajka, też się jest, albo nie jest.
      ryby to też mięso i nie wiem, dlaczego ludzie usilnie robią z nich, pozwolę użyć sobie neologizmu, 'niemięso'.
      I zgadzam się z komentarzem poniżej - coś mi tutaj nie gra z tą kalorycznością.

      Usuń
    4. Zapomniałam o jeszcze jednym - micie 'niedorozwinięcia', bo nie jem mięska. Jestem wegetarianką od dziesiątego roku życia, od siedemnastego weganką - mam 177 cm, rozwijałam się prawidłowo, więc bardzo nietrafiona wymówka. Nie jestem wege terrorystką, każdy ma swoje sumienie, po prostu nienawidzę tego argumentu 'białko tylko w mięsie', 'bez białka zwierzęcego będziesz się nieprawidłowo rozwijać'. Mit, a ja jako przykład jego obalenia, : )

      Usuń
    5. Wegetarianinem*, zmęczenie daje się we znaki. : )

      Usuń
  4. Wiesz, zauważyłam, że mnóstwo dziewczyn straaaaaasznie zaniża kaloryczności. 3 jabłka to już jakieś 250 kcal, więc Twoja owsianka miała tylko 50? W takim wypadku musiałabyś zjeść tylko łyżkę takich płatków. Nie mówię tego, żeby Ci zrobić na złość. Uwielbiam kontrolę i wiem, że pewnie Ty też. Lepiej być świadomym jak jest naprawdę niż się oszukiwać, że je się mniej :) Nie obraź się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, jasne :)
      Kupiłam w szkole tylko takie jabłka, jakie były, więc naprawdę malutkie. http://www.ilewazy.pl/produkty/page/1/q/jab%C5%82ko
      Szczerze powiem, że to było coś rozmiaru najmniejszego. Policzyłam je sobie w sumie jako 300g, więc wyszło ok. 160 kcal. A 2 łyżki płatków owsianych i 2 otrąb żytnich nie dadzą więcej niż 150.

      Też myślę, że głupotą jest okłamywanie siebie samej i zaniżanie liczb. Staram się zawsze zaokrąglać w górę. Ale dziękuję bardzo za komentarz :)

      Usuń
    2. Ja też właśnie zaokrąglam zawsze do góry :) Tak dla pewności. Cieszę się, że nie odebrałaś źle mojego komentarza.

      Usuń